Poniżej przedstawiam opinie kilku moich widzów dotyczącą szkolenia wojskowego. Konkretnie chodzi o ćwiczenia żołnierzy rezerwy, jakie odbyły się na początku marca 2023 roku. Niestety dostając powołanie, na takie manewry wojskowe masz obowiązek się stawić. Jeżeli natomiast masz ochotę odbyć kurs militarno-wojskowy w miłym towarzystwie, zapraszam na moje szkolenia survivalowe i wojskowe.
Szkolenie wojskowe - opinia nr 1
Witam,
Panie poruczniku krótka informacja z ćwiczeń. 8 dni – POMIJAM W JAKIEJ JEDNOSTCE
Plusy:
– Kadra – naprawdę normalni ludzie bez nadmiernej głupizny. Na wejściu przekazano ze wiedzą że nie chcemy tutaj być, oni również nie chcą. Wiec wzajemny szacunek i będzie dobrze. Tak też było do końca.
– Sporo strzelania – na 5 pełnych dni zajęć – 3 strzelania.
Minusy:
– Używane buty- w zasadzie z całej kompani tylko ja pomyślałem o tym aby wziąć swoje.
– Jedzenie- dramat, dramat, dramat na różnych jednostkach się bywało ale tak źle nie było nigdy. Nie wiem czy pucha niebyła by lepsza.
– Śniadania i kolacje niejadalne.
– Niewyróbka czasowa – to delikatny minus kadry ale też planu do zrealizowania. Ponad 80 chłopa i strzelanie od 15 do 17 z hakiem to się nie mogło udać.
– Pododdział – syf. Jeden prysznic na 80 chłopa. Udostępniono wyremontowane prysznice w drugim budynku. Kiepski pomysł biorąc pod uwagę aurę na dworze.
Plus/Minus
– Punkty nauczania – oprócz strzelania reszta zajęć to w większości fikcja.
Reszta:
– Metalowe hełmy – były
– OP1 – poszło w zapomnienie
Ogólnie wrażenia… okej. Nic ponad to.
Szkolenie militarne żołnierzy rezerwy - opinia nr 2
Czołem panie poruczniku lubię pana kanał służyłem 10 lat w najlepszej cyfrowej brygadzie
Z moich informacji o rezerwie ruszyła u nas 8 marca
+Buty nowe
-mundury bechatex
+żarcie o oparci o stołówkę i dobre o dziwo
-Zajęcia wytapianie czasu przy rosomaku 20 minut musztry koniec dnia
Drugi dzień Śnieżnik i spotkanie z dowódcą kompanii
Nakłanianie przez panią kapral z WCR do zawodowej.
Przepustki piątek wieczór niedziela do 22 powrót.
Kadra szkoląca. Pozbierają z całego batalionu. Niewiedza co i gdzie i zero przygotowania na zajęcia. Strzelanie z ostrej i koniec rezerwy.
Jak nie wziąłeś śpiwora ze sobą, to dostaniesz dwa szare koce.
Co warto wziąć na szkolenie militarne do wojska?
Z doświadczenia wiem, że na obowiązkowe szkolenie wojskowe warto przyjechać przygotowanym, dlatego poniżej przedstawiam listę rzeczy, jakie warto ze sobą zabrać nie tylko do wojska, ale również na kurs militarny dla cywili.
– buty,
– śpiwór,
– ochronniki słuchu na strzelnicę,
– własną bieliznę
– Foliopis do podpisania lub oznakowania otrzymanych sortów (czyli wszystkich rzeczy, które dostaniesz w magazynie mundurowym) i w razie potrzeby również swoich rzeczy prywatnych.
– plastry, maści na pęcherze
– Mokry papier toaletowy i chusteczki nawilżane.
– Puder dla niemowląt na odparzenia lub krem.
– leki na przeziębienie, witaminę C, leki przeciwbólowe i przeciwzapalne, węgiel.
– Zestaw do higieny codziennej: mycie zębów, golenie, mycie itp.
– Scyzoryk lub multitool.
– Kilka gorzkich czekolad.
– W zimie odzież termoaktywna pod mundur.
– Podstawowe przybory do szycia
Jak odbywa się szkolenie wojskowe na szkole podoficerskiej? (3-miesięczne szkolenie)
Po roku zadzwoniło do mnie WCR i zapytało, czy byłbym zainteresowany odbyć kurs podoficerski w ramach ćwiczeń rezerwy.
Po chwili namysłu się zgodziłem. Kiedy przyjechałem do Poznania, to wiadomo lekarz, papierologia, kto nieszczepiony to testy. Aż przyszło do wydawania umundurowania… Tu się zaczynają pierwsze absurdy. Poza koszulkami i szalobajerą wszystko używane. Nawet bielizna. Skarpety wydali tylko sportowe, bo innych nie ma.
Długich dresów nie wydali, bo nie ma. Nie mieli butów w moim rozmiarze, więc kazali w jagodzianach wracać na pododdział i czekać aż będą buty.
Przechodząc dalej… Pierwszy dzień wiadomo zapoznanie z kadrą jednostki itp. Przyszedł 2 dzień. Apel poranny oczywiście pierwsze słowa ze czasy, gdy rezerwa chlała i wywalała się na boki, już minęły i w skrócie ze oni to się tutaj nie pierdolą i jak ktoś się nie będzie uczył, to najpierw zabiorą przepustki. Jak nic to nie da to do domu. Ok zrozumiałe.
W praktyce zaczęły się zajęcia, służby, pododdziały alarmowe i większość z zajęć programowych była robiona na sztukę, tj. przepiszcie sobie te 10 slajdów, poróbcie zdjęcia itd. Jedyne, z czego mieliśmy jakiekolwiek sprawdziany, to była metodyka i taktyka. Pozostałe zajęcia typu łączność, logistyka, ogniowe na sztukę.
Ze wszystkich przedmiotów najrzetelniej prowadzona była taktyka i to tylko dzięki podoficerowi, z którym ją mieliśmy. Widać było ze człowiek ten ma pasje do tego co robi i chęć przekazania nam wiedzy, którą posiada.
Metodyka wydawać by się mogło podstawa, to była nauka formułek i kilka sprawdzianów. Nie za szczególnie tłumaczono nam, po co nam ta wiedza potem.
Czym jest metodyka?
Krótko mówiąc, metodyka szkolenia jest po to, aby wiedzieć, jak szkolić żołnierzy w trakcie wojskowego szkolenia. Taki kapral po szkole będzie występował w roli instruktora na punkcie nauczania i będzie musiał przekazywać wiedzę z różnych wojskowych przedmiotów.
Przyszło prowadzenie zajęć na punkcie, nauka pisania planu pracy. Tutaj oczywiście wszystko do milimetra jakby to był dokument wagi państwowej, a nie ściąga dla prowadzącego.
Natomiast co do sprawdzania, czy umiemy poprowadzić zajęcia wyjebka i naciąganie ocen. Trafiło się kilku, którzy unikali taktyki. Przyszło do egzaminu i oczywiście obłożnie chorzy. Wydawać by się mogło, że nie zdali. Nic z tych rzeczy. W ramach egzaminu narysujcie plakat, którego i tak nie narysowali (wojsko czy plastyka w szkole). Na egzaminie strzeleckim kilka razy poszedł w ruch długopis, żeby tylko więcej osób zdało.
Odpowiedzi do pisemnego są bodajże takie same od 2004 roku, więc nie było problemu, żeby je dostać.
Praktyczny: losowanie pytań, prowadzenie zajęć itp. Nie zdało dużo osób, ale nie zdało za dużo wiec poprawka. Koniec końców nie zdały tylko 3 osoby, z czego 2 były na kwarantannie.
Podsumowując. Ja jako osoba, która w wojsku przesiedziała rok z kawałkiem jako żołnierz niezawodowy (nie chce uchodzić za eksperta), uważam ze program tego kursu nie jest zły, tylko złe są osoby, które go prowadzą, bo ja jako podoficer po takim kursie uważam ze nie umiem za wiele.
Nie wyobrażam sobie już jako zawodowy dostać drużyny z doświadczonych szeregowych i im po prostu rozkazywać. Raczej wolałbym się od nich uczyć, a nie tak jak oni w Poznaniu sobie to wyobrażali ustawiać ich po kątach i siać beton.
Wracając do tematu sprzętu na kompani. Dostaliśmy dodatkowo stare sparciałe maski przeciwgazowe. Wiele nieszczelnych, o czym przekonaliśmy się na taktyce przy cegłach (CGŁ – ćwiczebny granat łzawiący).
Przyszły chłodniejsze dni. Zapytaliśmy o długie dresy (na zaprawę). Odpowiedź: kupcie sobie sami, armia wam nie zwróci, bo wam nie przysługuje. Pękły mi buty poszedłem do WOG-u, pytam o wymianę. Nie ma. Pytam, czy będą. Nie będą. Pytam, czy są brązowe. Nie dam, bo nie przysługuje.
Krótko mówiąc, wyjebane czy na bosaka masz chodzić, czy w laczkach. Jako ciekawostkę mogę dodać ze moi poprzednicy dostali pustynne mundury i kapelusze zamiast beretów, bo nie było zwykłych mundurów.
Ciekawostką jest również to, że czasami na szkoleniach militarnych wydają mundur normalny a na przykład kamizelkę taktyczną typu lubawa w kolorze pustynnym. No i żołnierzy wygląda jak wielkanocna pisanka.
Zajrzyj do mojego sklepu: