Wojskowe historie: 1. Stój, służba wartownicza. 2. Wybite zęby podoficera. 3. wizyta PatoGrubasa na zajęciach.

Kolejna paczka wojskowych historii przesłana przez widzów na konkurs. Miłej lektury 😉

1. Historia wojskowa - "Stój służba wartownicza"

Stare czasy. Warta, ciemna noc, czasy poboru. Młody żołnierz na warcie i powrót pijanego oficera do jednostki. 

Jako wartownik, trochę obsrany, bo ktoś pewnym, ale równie niepewnym krokiem zmierza w moim kierunku. 

“Stać służba wartownicza”

Jedyna reakcja to potok bluzg: “szeregowy kurwa, ja Ci dam stać, do oficera mówisz” 

Po powtórzeniu kilkukrotnie komendy poskutkowała dopiero salwa ostrzegawcza w powietrze. Oficer pada na glebę, wykonuje polecenia.

Jednak przez resztę służby delikatnie mówiąc, było przejebane. 

2. Historia wojskowa "wybite zęby podoficera"

Historia nie tyczy się mnie, ale jest już legendą na moim  batalionie od wielu lat. Jeden z podoficerów pełniących służbę oficera dyżurnego jednostki był bardzo wymagający i regulaminowy. Wymagał dokładnej znajomości prawa użycia broni, obowiązków podoficera itp. 

Gdy pełnił służbę, sprawdzał wartowników i na jednego z wartowników zaczaił się i zeskoczył z  budki strażniczej. Wartownik wybił mu kolbą 2 zęby, za co dostał awans.  Z kolei wymagający i regulaminowy podoficer – degradację.

3. Historia wojskowa - wizyta PatoGrubasa na zajęciach

Była piękna pogoda. Deszcz napierdalał aż miło. Dostałem zadanie, żeby jechać z PatoGrubasem (dca bz) jego Honkerem na zajęcia, które prowadził mój kolega – niech będzie Powałkins. Tak się złożyło, że ów żołnierz prowadził zajęcia ze strzelaniem z BWP. 


Po dojechaniu na miejsce okazało się, że strzelanie się nie rozpoczęło, bo jakiś tępy działon źle złożył zamek armaty i BWP nie strzelało. Oh, jak się PatoGrubas dowiedział, od razu podbiło mu ciśnienie o 1000%. Jak to było w zwyczaju PatoGrubasa, bez ostrzeżenia zaczął drzeć mordę na biednego Powałkinsa. 

Dobrze, że napierdalał deszcz, bo w przeciwnym wypadku PatoGrubasowi pękłaby tętnica i byłby problem. Trzeba by było zeznawać, co się stało. 

Widząc, że Powałkinsa to nie rusza i wszystko spływa po nim razem z deszczem, zastanawiałem się, czy oby Powałkins ma twardy łeb, czy zakuty łeb. 

Po całym zajściu zapytałem się ów Powałkinsa, co on taki luźny lolo. 

A on mi odpowiedział, że nie ma co się debilem przejmować.

Był to ten moment, który pamiętam do dziś, choć było to ok 7 lat temu. 

Porucznik Haos 😉

Leave a Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Scroll to Top